czwartek, 22 sierpnia 2013

Wampiry z Morganville. Księga 1 - Rachel Caine


Nazwa: Wampiry z Morganville. Księga 1
Autor: Rachel Caine
Data wydania: sierpień 2011
Ilość stron: 520
Wydawnictwo: Amber
Cena: 37, 80 zł
Ocena: 8/10

       Gdy byłam w bibliotece i kolejny raz przechodziłam obok regału z serią Wampiry z Morganville, coraz większą ochotę miałam aby zapoznać się z nią. Nie myśląc długo pożyczyłam ją i bardzo szybko przekonałam się, że dobrze zrobiłam. Już od pierwszych stron ta historia mnie pochłonęła, a odkrywając kolejne tajemnice Morganville coraz bardziej zakochiwałam się w tej serii. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że nie mogę się od niej (książki) oderwać. Gdy skończę jedną księgę i natychmiast chcę przeczytać kolejną, a jakby tego było mało nic się poza tymi książkami nie liczy (oczywiście gdy mam je w ręku) ...

       Nie chcąc tu obrażać nikogo odczuć, ujmę to w delikatny sposób. Powieść nie należy do pseudowampirycznych (nie będę tu wymieniać tytułów), także powinna się spodobać tym, co lubią te klimaty, a jeszcze nie spotkali się z tą serią. Ach i jeszcze ważna rzecz, autorka zrezygnowała z beznadziejnego połączenia tzn. główna bohaterka + wampir = miłość po grób (w przypadku wampira niezbyt trafny ten grób). Claire ma oddychającego chłopaka, więc tutaj jestem wręcz zachwycona takim rozwojem wydarzeń. Każda postać jest inna, lecz łączy je mimo wszystko przyjaźń (a niektórych coś więcej). Sprawdza się tu powiedzenie: przeciwieństwa się przyciągają.

        Bardzo podoba mi się akcja. Dużo się dzieje, jednak Pani Caine daje nam możliwość odpoczynku (względnego), szczególne po większych wydarzeniach, dlatego nie ma się wrażenia, że wszystko pogrążone jest w chaosie. Również język, którym się posługuje autorka jest dobry. Nie ma w nim slangu, więc rozmowy między bohaterami fajnie się czyta. Kolejną pozytywną rzeczą w tej lekturze jest układ panujący w Morganville. Podoba mi się, ponieważ można coś w nim zamieszać, a gdyby było normalnie, byłoby... nudno.

       Napiszę szczerze, powieść jak na swój gatunek zrobiła na mnie wrażenie. Myślałam, iż przeszłam już fazę zauroczenia wampirami, a jednak zdziwiłam się czytając Wampiry z Morganville, bo tak mnie pochłaniają, że nie jestem w stanie się opierać i pierwsze co czytam po przyjściu z biblioteki to właśnie to. Przerobiłam nie tylko Draculę, ale także Czystą Krew, Pamiętniki Wampirów jak i Dom Nocy, a nic mnie tak nie wciągło jak ta seria.

      Dodam jeszcze, że wcześniej czytałam Wyklętą i... nie myślałam, iż przeczytam jeszcze jakąś książkę tej autorki, na szczęście dla mnie sięgnęłam po Wampiry z Morganville, więc moje odczucia co do Pani Caine się zmieniły. Strasznie ją (pisarkę) polubiłam.

sobota, 17 sierpnia 2013

W pierścieniu ognia - Suzanne Collins


Nazwa: W pierścieniu ognia
Autor: Suzanne Collins
Data wydania: listopad 2009
Ilość stron: 360
Wydawnictwo: Media Rodzina
Cena: 29, 90 zł
Ocena: 9/10

     W obecnych czasach bardzo popularne robią się (lub zrobiły się) trylogie. Mi to nie odpowiada, ponieważ w kwestii książek jestem strasznie niecierpliwa, jak mi się coś spodoba to od razu chcę przeczytać kolejne perypetie poznanych bohaterów. Zazwyczaj drugie części serii są gorsze niż te pierwsze. Jednak Pani Collins zdołała tak podsycić moją ciekawość w tym tomie, że gdy tylko dostanę w swoje ręce ostatnią część Igrzysk, to przeczytam ją jednym tchem, tak jak dwie poprzednie, ale po kolei...  Czytając W pierścieniu ognia, można zobaczyć jak wiele zmieniło się w życiu Katniss i Peety, nie chodzi tu tylko o ich relacje między sobą, lecz sposób ich życia, podejście do innych (choć tu bardziej wpłynęło na to zwycięstwo w Głodowych Igrzyskach).

          Ta lektura odkrywa przed nami tajemnicę kosogłosów, które stają się symbolem. Symbolem wolności i Katniss, dzięki niej właśnie ta ikona staje się bardzo ważna dla całego Panem, poza Kapitolem. Czy można być  wolnym w takim państwie? Bohaterowie poznani w Igrzyskach śmierci, cały czas starają się pokazać, że prawo jest równe dla wszystkich. Osobiście mam skojarzenia do Polaków walczących o niepodległość, równość oraz swoje dziedzictwo. To dzięki nim, tym którzy niestrudzenie walczyli, możemy teraz być Polakami i mówić po polsku, dlatego mam dość duże oczekiwania (także pewne przypuszczenia) co do finałowego woluminu trylogii.

       Powieść ta nie należy ani do łatwych, ani do trudnych. Po prostu jest gdzieś pomiędzy. Tekst bardzo łatwo wchodzi do głowy, jednak kiedy się nad nim myśli, to już nie jest to takie łatwe. Ciężko rozgryźć co spotka nas (bardziej postacie) po przewróceniu kartki. Rzadko zdarzają się książki, które tak spopularyzowane są bardzo ciekawe, częściej zachwyt nad daną powieścią jest nie tyle niesłuszny, co na wyrost.

        Zanim sięgnęłam po tę serię miałam w sobie wiele niechęci. Myślałam, że będzie to coś jak Zmierzch. W jednej chwili ma on miliony zachwyconych czytelników, a później gdy rozgłos opada staje się małowartościową lekturą. Jeżeli ktoś z was jeszcze nie zapoznał się z Igrzyskami Śmierci niech to zrobi. Jest to trylogia o walce i sile, na jaką stać człowieka postawionego pod ścianą. Jeszcze raz polecam! 

piątek, 9 sierpnia 2013

Ciotki - Anna Drzewicka


Nazwa: Ciotki
Autor: Anna Drzewicka
Data wydania: sierpień 2012
Ilość stron: 150
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Cena: 24, 90 zł
Ocena: 5/10
   
 Gdy patrzyłam na okładkę tej książki oraz kiedy przeczytałam jej opis, powiem szczerze, spodziewałam się czegoś więcej, więc jestem trochę zawiedziona. Co prawda Ciotki czyta się bardzo dobrze i ich przeczytanie zajmuje około 2 godzin, lecz jakoś nie odpowiadało mi to co czytam. Dla mnie najbardziej emocjonującym momentem w powieści było wspomnienie o tym, jak rodzina autorki musiała uciekać z domu podczas wojny. Lubię czytać książki na temat II Wojny Światowej, dowiadywać się rzeczy, których na lekcji historii nauczyciel mi nie powie ew. dzięki sugestii ucznia rozwinie temat, jeżeli będzie zainteresowanie i to jeszcze nie zawsze.

      Opowiadanie można przypisać do wspomnień takich jak nasze (w pewnym sensie). My również mamy ich bardzo dużo, a te konkretnie o których autorka napisała dotyczyły jej dzieciństwa. Miłe wspomnienia i z pewnością większość  z nas wraca często do tego typu wydarzeń jak np. jakaś wpadka przy rodzinie, opowiedzenie anegdotki, która jest związana z naszym dzieciństwem, jakiegoś naszego zachowania...

      Osoby lubiące czytać biografię, bo wydaje mi się to trafne określenie, będą się bawiły z tą książką. Mnie też momentami bawiła. Dla mnie jest przeciętna, nic szczególnego mi w pamięć nie zapadło po przeczytaniu Ciotek. Choć muszę przyznać, że miło mi było oderwać się od tego co zazwyczaj czytam.

          Gdybym miała tę książkę kupić to wolałabym przeznaczyć te pieniądze na coś innego. Jak już wspomniałam spodziewałam się czegoś więcej. Myślałam że to będzie bardziej literatura piękna, bardziej jak Sztuka uprawiania róż z kolcami. Wszystko składa się z wyborów, dobrych lub tych gorszych, dlatego będę szukała dalej tego dzieła, które mnie powali na kolana.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu M.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Ludzie Julya - Nadine Gordimer




Nazwa: Ludzie Julya 
Autor: Nadine Gordimer
Data wydania: marzec 2013
Ilość stron: 208
Wydawnictwo: Wydawnictwo M 
Cena: 34, 90 zł 
Ocena: 6/10

    Nie próbuję ująć tego inaczej, więc napiszę po prostu, ta książka jest szokująca. Normalne znaczenie tego słowa nie opisuje w pełni tego, co chowa się za okładką. Początkowo czytało mi się tę powieść opornie, jednak po złamaniu przysłowiowych pierwszych lodów, ciężko uwierzyć w to co się czyta, więc wcale nie było łatwiej. Nie przepadam za tego typu prozą, jednak... jest coś w powieści, co sprawia, że potencjalny czytelnik ma ochotę ją przeczytać. Od samego początku zaznaczę (choć możliwie to tylko moje odczucie), iż Ludzie Julya są trudni. Każdą książkę można przydzielić do łatwych, średnich oraz trudnych, oczywiście mam tu na myśli kategorię: przyswajanie przeczytanego tekstu.

    Autorka chciała pokazać jak wygląda życie w Afryce i bardzo szybko wprowadza nas w ten świat, nazwijmy go, inny niż ten, który znamy z fotografii czy tego, co czytamy w internecie. Uważam, że znaczna część tego co znajduje się w lekturze, znajduje się na tyle okładki (nie mam pojęcia czy dobrze to napisałam). Jeden moment szczególnie zapadł mi w pamięci, a mianowicie sytuacje, które mają podwójne dno. Znamy to niestety doskonale z polskich mediów... Z jednej strony coś wygląda normalnie, a z drugiej przeraźliwie bądź wspaniale, i na odwrót.

     Lubię afrykańskie klimaty w lekturach, jednak jak już wcześniej wspominałam, to jest dla mnie zbyt realistyczne, więc staram się przeistoczyć przeczytany tekst jako coś bardziej fantastycznego (zapewne jak każdy nie przepadam za obrazami budzącymi grozę). Ten jest właśnie inny. Pokazuje to, o czym niekoniecznie chcemy wiedzieć, przecież lepiej myśleć, że na świecie ludzie mają tak samo albo lepiej niż my.

      Mimo to można się tą pozycją zachwycić, jednak ja sobie odpuszczę takie hmm... osobiste emocje. Bohaterowie nie za bardzo wpłynęli na mój umysł, aby ich pokochać i przez 1/3 książki ich myliłam, ba, nawet miejscami zapominałam, że mają byt w tej lekturze. Dla każdego co innego, nie naciskam, jeżeli ktoś lubi mocno rzeczywiste dzieła literackie, sprawiające przykre myśli, to myślę, iż to dobry adres, aby zapoznać się z Ludźmi Julya.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu M.

piątek, 12 lipca 2013

Igrzyska Śmierci - Suzanne Collins



Nazwa: Igrzyska Śmierci
Autor: Suzanne Collins
Data wydania: maj 2009
Ilość stron: 352
Wydawnictwo: Media Rodzina
Cena: 29, 90 zł
Ocena: 8/10

      Ostatnio coraz częściej zaglądam do mojej miejscowej biblioteki, bo zaczęłam w niej znajdywać książki, które chcę przeczytać, a nie mam możliwości. Teraz to się zmieniło. Biblioteka na wsi może i nie ma tak wielu lektur jak ta miastowa, jednak bardziej może dostosować się do czytelników (tym bardziej, że ja mam miłą Panią Bibliotekarkę) oraz zdecydowanie szybciej można dostać upragnioną publikację. Igrzyska Śmierci chodziły już za mną od pewnego czasu, więc przy okazji pobytu w bibliotece (niekoniecznie książkowego) rozejrzałam się i mój wzrok przykuła okładka właśnie tej powieści oraz jej kolejnej części W Pierścieniu Ognia.

     Początkowo nie byłam zachwycona tym tomem, ale kiedy akcja zaczęła się rozkręcać uznałam, że wcale nie jest taki zły. Moje uczucia się przeplatały. Chwilą byłam zachwycona tym co przeczytałam, lecz trzy kartki dalej myślałam o strzeleniu dziełem w ścianę. Mimo wszystko bardzo przyjemnie mi się czytało Igrzyska i dlatego szybko sięgnęłam po kolejną część, bardzo mocno wciąga czytelnika głównie akcja. Autorka się postarała i po kilku kartkach (jak się czyta w nocy) zamiast spać ma się oczy jak przysłowiowe cebule, a to zdecydowanie wpływa na pozytywną ocenę lektury.

      Lubię kiedy ludzie walczą (dziwne to jest, tak wiem), ale nie tak na poważnie, w prawdziwym świecie, lecz w powieściach. Odnoszę wtedy wrażenie, że powieść ta ma znacznie bardziej dynamiczną akcję (mam zaparty wdech kiedy czytam takie sytuacje). Głodowe Igrzyska może z tego powodu mi przypadły do gustu. Zazwyczaj gardzę romansidłami, więc to jest ich zupełne przeciwieństwo, nie mam do nich jakoby nic, jednak we wszystkim umiar jest wskazany. Tutaj również bym troszkę zmniejszyła ilość romantycznych scen.

       Bohaterów nie chcę oceniać, bo postać Katniss mnie wyjątkowo zaskakiwała. Nie za bardzo wiem czemu, ale nie pałam do niej miłością. Może dlatego, iż tak bawi się Peetą. Ludzie są różni, jedni dobrzy inni źli, lecz mimo to mają uczucia i należy się z nimi liczyć, szczególnie jeżeli są po właściwej stronie. Resztę bohaterów lubię. Każdy ma wady i zalety, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Raz wada wydaje się być zaletą i na odwrót. Główna bohaterka dzięki temu jest jedną z najbardziej nieobliczalnych postaci w tej serii, dlatego tak na mnie wpływa.

       Jeżeli ktoś potrzebuje odskoczyć od rzeczywistości mniej więcej na dwa dni to polecam tę książkę. Raz ją brałam do ręki, żeby po pięciu minutach ją odłożyć i tak godzinę, lecz mimo to dostarczyła mi dużo rozrywki, której ostatnio mi brakuje. Szybka akcja, postacie bardzo różne, kolorowe. Mimo że okrzyknięte sławą Igrzyska Śmierci są ciekawą lekturą rozpoczynającą trylogię, to nie obronią się w 100% spod topora kata, którym jest krytyk literacki i jego ocena.  

wtorek, 9 lipca 2013

Zapomniane - Cat Patrick



Nazwa: Zapomniane
Autor: Cat Patrick
Data wydania: styczeń 2012
Ilość stron: 312
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Cena: 32, 90 zł
Ocena: 7/10

      Czy ktoś z Was zastanawiał się kiedyś jak to jest żyć bez wspomnień? Ja się zastanawiałam czytając Zapomniane i szczerze mówiąc jest to trochę... a nawet bardzo dziwne. Budzić się rano i nie pamiętać co się wczoraj robiło. Owszem czasami miewam takie stany jak np. nie wiem w co byłam ubrana wczoraj czy co jadłam, ale żeby zapomnieć cały tydzień ? Nawet mi się taki przypadek nie zdarzył, natomiast London żyje i funkcjonuje głownie dzięki notatkom, które robi wieczorem i rano je studiuje, ponieważ o 4:33 jej mózg, w książce jest to ładnie ujęte, się resetuje. Główna bohaterka przypomina mnie. Nie lubi tłumu, ma jedną przyjaciółkę, dobry kontakt z mamą (u mnie z tym trochę gorzej) i dopóki nikt jej nie zajdzie za skórę jest spokojna, bardzo spokojna.

        Mam pewne zastrzeżenia do książki, bo autorka kilka razy się pogubiła w tym co jest napisane. Niektóre postacie bym zmieniła, lecz to tylko moje skromne zdanie. Nie wiem czy istnieje powieść o podobnej tematyce, więc na razie uważam Zapomniane jako oryginalny pomysł na historię dla młodzieży, choć starsi też znajdą się w tej bajce. Autorka dzięki temu, że ma lekkie pióro, czyta się jej książkę w błyskawicznym tempie. Już od pierwszych stron czytelnik zostaje pochłonięty przez czytadło i nie uwolni się od niego dopóki nie skończy czytać. Taki urok tej powieści.

          Bardzo lubię czytać opisy, bo dzięki nim przybliżam się do autora (jego myśli) i historii. owszem, czasem jest tak, iż opisów jest za dużo, lecz mi to nie przeszkadza, lepiej wtedy się wczuwam w to co czytam. Cóż tu dużo mówić. Lektura jest na pewno wciągająca, idealna na wakacje. Lekka, ciekawa i zajmująca. Czytelnik odnajdzie się w niej bez problemu, więc polecam ją każdemu kto ma okazję oraz ochotę przeczytać tę publikację. 

wtorek, 18 czerwca 2013

Oskar i pani Róża - Eric-Emmanuel Schmit


Nazwa: Oskar i pani Róża
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Data wydania: styczeń 2004
Ilość stron: 78
Wydawnictwo: Znak 
Cena: 16, 00 zł 
Ocena: 8/10
        
        Choć ta książka przypomina mi o pewnych smutnych chwilach... spodobała mi się. Pomimo tego, że nie lubię do pewnych wspomnień wracać, pokazała mi inną stronę tego wszystkiego co się działo około półtora roku temu. Był sierpień, piękny dzień, w parafii odpust. Przyjechała rodzina i Ciocia. Już wtedy wyglądała nie za dobrze, więc kuzyn zabrał ją do szpitala. Później badania, wyjazdy do szpitali... okazało się, że to rak. Chemioterapia nie pomagała, choć jeszcze w sierpniu Ciocia zaczęła się leczyć, przegrała. Załamała ją sama wiadomość o chorobie. Nie miała na nic siły, aż w końcu cały czas ktoś musiał się Ciocią zajmować. Trafiła do hospicjum na niedługo. Pamiętam to jak dziś, 8. listopada już jej nie było.

              Dlaczego o tym piszę? Ponieważ Oskar i pani Róża sprawił, że wszystko wróciło. Cieniutkie opowiadanie, z powodu którego pół nocy nie spałam... Tytułowy bohater, to chłopiec walczący z nieuleczalną chorobą, samym sobą i światem, który go otacza. Ten świat to jego rodzice, którzy nie potrafią rozmawiać z chłopcem o życiu i śmierci. O śmierci, cierpieniu, nieuchronności tego co ma nastąpić rozmawia z nim Ciocia Róża. Oskar i pani Róża pokazuje, że dzieci wiedzą i czują dużo więcej niż nam się, dorosłym, wydaje. Książka Schmitta jest z gatunku tych, które bazują na emocjach czytelnika. Być może... dzięki kłamstwu Pani Róży odejście Oskara staje się dla niego łatwiejsze, już nie boi się śmierci i spokojnie umiera.

              Oskar i pani Róża Schmitta to utwór porównywany do Małego księcia A. de Saint-Exupry'ego, czy słusznie? To już do oceny pozostawiam czytelnikom obydwu dzieł literackich. Pozostawię jeszcze jedno pytanie bez odpowiedzi: Czy w dobie kultu młodości, witalności potrzebne są książki o umieraniu i oswajaniu ze śmiercią? 

wtorek, 11 czerwca 2013

Blask - Amy Kathleen Ryan


Nazwa: Blask
Autor: Amy Kathleen Ryan
Data wydania: styczeń 2013
Ilość stron: 408
Wydawnictwo: Jaguar
Cena: 37, 90zł
Ocena: 9/10

       O Blasku było głośno jeszcze zanim książka ukazała się w księgarniach. Rozumiem, że ktoś mógł wcześniej zapoznać się z tą pozycją (w internecie). Ja wolałam poczekać, aż cała wrzawa z powodu utworu opadnie i dopiero wtedy zapoznać się z nim, kiedy bardziej racjonalnie będę mogła go ocenić. W końcu nadarzyła się okazja i mogłam dokonać zakupu. Rozradował mnie fakt, że jest to jedna z trafniejszych transakcji, które udało mi się zrealizować (choć muszę przyznać, iż początkowo miałam pełno obaw, czy mi się Blask spodoba, bo nie przepadam za utworami okrzykniętymi sławą).

          Teraz ta powieść znalazła się w gronie niewielu, z którymi nie mam zbyt dużych problemów. Bohaterowie Kieran i Waverly całkiem mi się spodobali, a sielanka ich uczuć ulega zmianie, nie jest monotonna i autorka nie dorzuciła jeszcze jednego bohatera, który nastaje na Waverly. Bardzo dobrze, że postacie występujące w książce nie mają silnych, stanowczych charakterów, bo mogłoby być nudno, choć z drugiej strony, mogliby się pozabijać albo... no cóż, takie przypuszczenia mogę sobie snuć w wyobraźni. Wracając do lektury, nie tylko postacie, ale również ich przygody mnie zaciekawiły i z przyjemnością przewracałam kartki, aby poznać dalsze ich losy (postaci, oczywiście...)

          Utarło się przekonanie, że dobra recenzja, to długa recenzja, że wypada książkę streścić, mówić o jej dobrych i złych stronach (jeśli się autora lubi, o minusach mówi się mniej). Zwykło się też zwracać uwagę na szatę graficzną, twardą czy miękką okładkę. Recenzowanej książce przyznaje się też ilość gwiazdek czy kółek (sprytny sposób zachęcenia do przeczytania adresowany do nie lubiących czytać recenzji albo nie lubiących polegać na cudzym "pisanym" słowie). Zatem zakończę tę recenzję jednym słowem... warto.
     
        

czwartek, 6 czerwca 2013

Kłamczuchy - Sara Shepard


Nazwa: Kłamczuchy. Pretty Little Liars
Autor: Sara Shepard
Data wydania: sierpień 2011
Ilość stron: 282
Wydawnictwo: Otwarte
Cena: 29, 90 zł
Ocena: 8/10

    Kłamstwo są jak kostka domina, która raz pchnięta pociąga za sobą następne. Autorka lekko, a czasem wręcz komicznie pokazuje, że kłamstwo kłamstwu nie równe, jednak pozostaje tym samym. Można okłamać rodziców, nauczycieli, znajomych, ale samego siebie oszukać się nie da. Często właśnie przez takie oszustwo relacje między dwoma ludźmi się zmieniają i czasem przestaje istnieć wzajemne zaufanie, które buduje się latami (tak jak w przypadku Kłamczuch odnoszę wrażenie). Początkowo czytając powieść miałam mętlik w głowie i nic nie rozumiałam, jednak kiedy wkręciłam się w akcję nie można mnie było odciągnąć od czytadła.

            Wszystko zaczęło się od tego, że ktoś chciał zrobić komuś na złość. I się zrobiło na złość, ale komu?  Czytając utwór dochodzę do wniosku, iż bohaterki same sobie zaszkodziły. Wiele mniej kłopotów by miały, gdyby nie uległy pokusie zrobienia "psikusa", lecz wtedy opowieść mogłaby nie być tak tajemniczą, jak w chwili obecnej. Choć nie wszystko na to wskazuje, historia Kłamczuch potwierdza słowa Mickiewicza, że nie ma winy bez kary.

           Strasznie mi się spodobały bohaterki, które mimo wszelkich dzielących je różnic, potrafiły znaleźć wspólną ścieżkę. Nie zawsze było kolorowo i wesoło, ale chyba o to chodzi w przyjaźni, aby być ze sobą kiedy jest dobrze lub źle. Pisarka już w pierwszej części PLL pokazuje jaką metamorfozę przeszły wszystkie przyjaciółki oraz zdradzę, że przyjaciółkami być przestały. Każda przeszła zmianę, która jest widoczna gołym okiem. Nie mnie oceniać, czy na lepsze czy na gorsze. Podobają mi się, bo nie kreują się na grzeczne niewiniątka, które są głupie i nie rozumieją otaczającego je świata. Czasem pokazują lepszą, a czasem gorszą stronę swojego charakteru.

           Ostatnio coraz częściej wybieram książki, których początkowo nie rozumiem, ale zazwyczaj są to dobre wybory, ponieważ autor nie ma czytelnika za idiotę i sam pozwala mu dojść do prawdy małymi krokami. PLL też należy do tych powieści, bo Shepard na samym początku Kłamczuch nie robiła wyjaśnień, wstępów... po prostu od pewnego momentu zaczęła tworzyć historię.

          Kiedy tylko skończyłam czytać tę część, od razu sięgnęłam po kolejną. Koleżanka, od której pożyczam tę serię,  mówiła mi, że można się pogubić i była zaskoczona w jakim tempie przeczytałam książki, które mi pożyczyła. Mam wrażenie, że większej zachęty do sięgnięcia po lekturę nie muszę dodawać. 

środa, 29 maja 2013

Żelazny król - Julie Kagawa


Nazwa: Żelazny król
Autor: Julie Kagawa
Data wydania: marzec 2011
Ilość stron: 352
Wydawnictwo: Amber
Cena: 35, 80zł
Ocena: 8/10
     
     Gdy zobaczyłam tę książkę, jeszcze za kilka przysłowiowych groszy, stwierdziłam, że nie zaszkodzi się z nią zapoznać. Prawdę mówiąc, nawet nie wiedziałam o czym jest ta historia, ale okładka mi się spodobała, więc zaryzykowałam (czytałam nawet o niej kilka recenzji zadowolonych czytelników). Od kiedy pamiętam lubię Alicję w krainie czarów, a Opowieściami z Narnii też nie pogardzę, dlatego po początkowym niesmaku ... przyszło zadowolenie. Dwoma pozycjami wyżej wspomnianymi opisuję pomysł na książkę, choć nie są to jedyne dzieła, z których autorka zaczerpnęła pomysł na lekturę, w bardzo przyjemny sposób udało się jej podbić serca wielu czytelników.

       Mankamentem, który mnie osobiście, strasznie zniechęca jest trójkąt między głównymi bohaterami. Mimo, że  ma to miejsce, książka w intrygujący sposób, mogę rzec, mi się spodobała. Postacie są bardzo ciekawe, tylko rozmiękcza ich to uczucie, które mam wrażenie, większość dosłownie zwala z nóg, a mianowicie: zakochanie (raczej miłością bym tego nie nazwała). Pamiętając również o postaciach drugoplanowych, należy wziąć pod uwagę, że te również są w interesujący sposób stworzone. Tak nawiasem mówiąc, początkowo zakochałam się w Ash'u, jednak kiedy zaczął mięknąć z powodu uczuć do Meghan, zaczęłam coraz mniej darzyć go sympatią. Choć należy mu zwrócić honor, ponieważ zachował swój "chłodny", żeby nie napisać zły, charakter.

         Zastanawiając się, doszłam do wniosku, że historia jest oryginalna, a połączenie kilku elementów z innych lektur oraz wykreowanie własnej bajki jest strzałem w dziesiątkę. Autorce się to udało i dzięki temu mamy ciekawą powieść. Pomijając moje własne zdanie, zdaję sobie sprawię, że niektórzy krytycy literaccy wyrzucą tę książkę do kosza, natomiast inni umieszczą ją na najwyżej półce, jak to się mówi tyle opinii ile ludzi.

         Innym pozytywnym aspektem tego utworu jest to, iż pisarka w świecie przedstawionym nie zrobiła z Nigdynigdy krainy schowanej przed naszymi oczyma, lecz ukrytej w innym wymiarze (nie wiem czy dobrze to określiłam). Zdecydowanie wolę tego typu rzeczywistość wymyśloną przez literata. Po za tym, lubię takie utwory czytać, mam na myśli baśnie, legendy, sagi skandynawskie...

         Chciałabym na koniec dodać, że książka jak każda inna. Ma swoje plusy i minusy, pobudza różne odczucia, jednak odróżniającą cechą jest wyjście za schemat, autorka dała głównej bohaterce magiczny wiek (hot 16), lecz nie wynosiła się z tym przy każdej okazji. Moim zdaniem Meg czasami podejmowała zbyt dojrzałe decyzje, ale to tylko książka, której zadaniem nie jest zachwycenie jednej czytelniczki na całym świecie. Polecam wszystkim miłośniczkom bajek w odnowionej i postarzonej wersji dla trochę starszych. 

wtorek, 21 maja 2013

Upiór Południa. Czerń - Maja Lidia Kossakowska


Nazwa: Upiór Południa. Czerń
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Data wydania: lipiec 2009
Ilość stron: 230
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Cena: 24, 99 zł
Ocena: 9/10


     
Kiedy coraz bliżej zapoznaję się z twórczością Pani Kossakowskiej, odnoszę wrażenie, iż poznaję zupełnie nową autorkę, a przecież to ta sama osoba. Według mnie, ciężko stworzyć dwie serie książek, o tak różnej tematyce (nawiązuję do Zastępów Anielskich), lecz mimo to interesujących i pobudzających wyobraźnię. Bardzo się cieszę oraz jestem dumna z możliwości czytania takich powieści, ponieważ wiem, że polska fantastyka jest bardzo ciekawa i ceniona zapewne nie tylko wśród Polaków.  Czerń jest na swój sposób wyjątkowa, bo miejsce akcji jest niecodzienne, szczególnie dla nas, Europejczyków. Utwór nawiązuje do wierzeń plemiennych i wojen prowadzonych na terenie Afryki. Moim zdaniem temat intrygujący, tym bardziej, że opisuje go autorka dzieł przesiąkniętych fantastyką.

         Główny bohater, Jacek Wilczyński, jest reporterem wojennym. Zapewne ciekawe zajęcie, ale nie dla wszystkich, do tego trzeba mieć mocną psychikę. Pech chciał, że Jacek został opętany przez bóstwo afrykańskie. Zauważyłam pewną "bańkę", która w nas siedzi. Mamy zwyczaj bać się wszystkiego, co nowe i inne - takie lęki przeżywa bohater (mnie takim lękiem napawają nieznane i nowe książki). Możliwe, że z tą powieścią jest podobnie, choć jest bardzo dziwna i emanuje dziwną energią... podoba mi się! Miejscami odpychająca, ale taka prawdziwa, opisuje historię życia właśnie wspomnianego reportera wojennego, który swoją karierę zakończył, lecz to niezupełnie prawda. Bo został, w sumie mogę napisać, wybrany. Co prawda nie od początku zdawał sobie z tego sprawę, lecz lepiej późno niż wcale.

        Problematyką poruszaną w powieści jest, przynajmniej w mojej opinii, brak logicznego myślenia. Bohater cały czas nie może znaleźć odpowiedzi na pytanie dlaczego ja? A gdy w końcu  ją znajduje, jest mocno zaskoczony. Autorka sprawiła, że czytając lekturę nie byłam obserwatorką wydarzeń, ale ich uczestniczką. Co więcej, odnalazłam się w tej powieści bez problemu, bo Wilczyński (podobnie jak ja) nie jest płaską postacią. Prawdę mówiąc, można "wejść" w jego skórę i obserwować fakty jego oczyma. Mały minus można jedynie postawić przy bohaterach drugoplanowych. Jest ich mało, a informacje o nich też nie należą do obszernych. Możliwe, że dzięki temu możemy lepiej zapoznać się z sytuacją w jakiej jest reporter.

     Wspomniałam, że bohater stał się narzędziem w planach i rękach afrykańskiego bóstwa, boga wojny Gu... i na tym poprzestanę. Gdyby nie afrykańskie motywy, powieść byłaby jeszcze jedną z gatunku tych, w których bohater uwikłany jest w jakieś relacje z kobietami, uczestniczy w jakichś wydarzeniach, podejmuje jakieś decyzje. Na inność książki składają się afrykańskie motywy. Czytelnik przyzwyczajony jest do Afryki widzianej oczyma np. Karen Blixen (Pożegnanie z Afryką) czy Henryka Sienkiewicza (W pustyni i w puszczy). Afryka Kossakowskiej to Afryka współczesna pełna: wojen, przemocy, biedy i walki o władzę. Jedynie to, co rdzennie afrykańskie, to szamani, magia oaz dobre i złe bóstwa.

           Książka absolutnie godna polecenia.

       

wtorek, 30 kwietnia 2013

Pachnidło - Patrick Suskind




Nazwa: Pachindło
Autor: Patrick Suskind
Data wydania: styczeń 1999
Ilość stron: 219
Wydawnictwo: Zysk i S-ka Wydawnictwo
Cena: 19,60zł
Ocena: 8/10


     
Gdyby ktoś opowiedział mi historię, którą przeczytałam w Pachnidle, stwierdziłabym, że zgłupiał do reszty (dodatkowo skierowanie do psychiatry byłoby wskazane). Jednak kiedy czytałam tę powieść, moja wyobraźnia niekiedy  odmawiała współpracy, szczególnie ... kiedy nasz główny bohater stał się dojrzały.  Ciekawa jestem ile książek, niepozornie wyglądających, skrywa w sobie tajemnice rodem nie z tego świata (nie mam tu na myśli Zmierzchu itp.)

  Mimo to, Pachnidło czytałam z przyjemnością. Jest to wymagający utwór, któremu należy poświęcić czas. Choć wiem, że można przeczytać go w ciągu jednego dnia. Dla mnie w każdym razie lektura nader interesująca i wciągająca. Dzieło opowiada o życiu Jana Baptysty Grenouille (taka ciekawostka z fr. grenouille = żaba). Każdy etap jego egzystencji jest w inny sposób ukazany. Co charakterystyczne dla tej książki, to sposób bycia tej złożonej psychicznie postaci (mowa o Grenouille'u). Jego nie da się zapomnieć. Po prostu wyjątkowy, warty bliższego poznania.

       Teraz nie dziwię się, czemu tyle osób zakochało się w tej powieści (delikatnie mówiąc)  obrzydliwej (na szczęście momentami). Oryginalna i dość specyficzna, ponieważ rzadko znajdują się w niej dialogi (mnie to troszkę męczyło, ale koniec końców podobało mi się). Autor dużą wagę przywiązał do opisów, dzięki czemu nawet zapachy można sobie wyobrazić. Intrygujący Jan Baptysta dostał dar powonienia, nie marnuje go, lecz stara się jak najlepiej go wykorzystać. Pewnego dnia mu się udaje stworzyć doskonały zapach. Tu jest ten ... cień (choć bez niego książka ta myślę nie zyskałaby sławy), nie chcę zdradzać całej istoty książki, jednak myślę, że większość czytelników wie, o co chodzi, mam na myśli skład tego zapachu.

      Najbardziej odrażającym momentem, w moim odczuciu, jest koniec. Nie wiem, jakbym się zachowała czytając kolejny raz ostatnią część historii, która pozostawia czytelnika ze sprzecznymi odczuciami, z jednej strony może się podobać, a z drugiej jednak nie do końca. Sumując zasługuje na dość wysoką ocenę, ponieważ jest naprawdę dobrze napisany. Książka podoba mi się, ponieważ jest  ... ekstrawagancka i wyjątkowa, dodatkowy plus dla pisarza za styl wpływający na łatwość czytania, chociaż  (tu się powtarzam) nie ma dialogów, co kuje w oczy.

        Bardzo często sytuacje pojawiające się w lekturze uznać można za absurdalne, zatem ciężko je sobie wyobrazić, mimo to książka jest na swój sposób ... magiczna. Polubiłam Żabcię, którego staram się zrozumieć (to jest chyba niewykonalne). Chętnie zapoznałam się z tą nietypową historią, choć myślę, że do niej nie wrócę. Tak sobie myślę, iż nawet wrogowi nie życzyłabym takiego życia, jakie miał Grenouille. 

sobota, 27 kwietnia 2013

Siewca Wiatru - Maja Lidia Kossakowska


Nazwa: Siewca Wiatru
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Data wydania: czerwiec 2012
Ilość stron: 656
Wydawnictwo: Fabryka słów
Cena: 42, 90 zł
 
Ocena: 10/10


"- Może pan ofiarował nam dar - powiedział cicho Razjel. - Bardzo cenny, podobny do tego, jaki otrzymali Ziemianie.
- Dar? - powtórzył Regent. (...)
- Wolną wolę, Gabrielu. "


             Pierwszą książką, którą przeczytałam, a wyszła ona spod pióra pani Kossakowskiej, był Zbieracz Burz i od tego momentu wiedziałam, że będzie ona (pani Kossakowska oczywiście) jedną z moich ulubionych autorek. Jej kunszt  pisarski sprawia, że od pierwszych stron, powieść intryguje mnie swoją niecodzienną fabułą.

               Mimo to, o Siewcy Wiatru dowiedziałam się później. Jednak dopiero teraz postanowiłam ogarnąć się i przeczytać historię o Zastępach Anielskich  od początku do końca. Dla mnie powieść jest bezbłędna. Nie mam się, mówiąc kolokwialnie, do czego przyczepić. Sztuką jest wykreować nieskazitelny świat, który pokaże nam błędy tego, w którym obecnie żyjemy. Zauważyłam, że dwie osoby na pierwszy rzut oka, całkowite przeciwieństwa, mogą mieć podobny pogląd na świat, jednak na tę książkę... cóż trochę inny, choć niezatarte wrażenie pozostawiła po sobie ta powieść w obu przypadkach.

              Czytając te zapisane kartki zostałam pozbawiona swojej wyobraźni, ponieważ cały czas jestem pod wrażeniem wiedzy i umiejętności autorki. Naprawdę zasługuje na wielki ukłon i podziękowanie za taką historię, z której mógłby czerpać (przepraszam) nie jeden autor. Czasami czytając niektóre ekhem... książki (oczywiście, każdy według uznania) odnosimy wrażenie, jakby autor pisał książkę komercyjnie. Właśnie to jest moim zamysłem, nie chcę nikogo obrażać, dlatego dorzucam właśnie takie wyjaśnienie.

           Kocham... męską część bohaterów jak i damską (między nami Daimona najbardziej, choć Asmodeusza równie mocno). Ciężko  mi formułować myśli, abyście mnie rozumieli zgodnie z intencją. Przeczytałam gdzieś, że drugoplanowych bohaterów autorka nie potraktowała po macoszemu, uważam, że teraz to idealnie pasuje. Matka ich wszystkich (pani Maja) ma tzw. smykałkę do pisania, posiada ogromną wiedzę, co skutkuje takimi właśnie powieściami. Tajemnice, niedomówienia, bohaterowie z wadami, może jeszcze trochę magii i szczypta prawdziwego życia... umiejętnie połączone te składniki dają idealną wręcz książkę (jak dla mnie) zapewnia ona rozrywkę dla znudzonego codziennym życiem umysłu.

            Historia, która kryje się pod tytułem Siewca Wiatru, jest inna niż mogłoby się wydawać. Wojna? Słaby wątek na powieść. Dużo krwi, krzywdzenia innych i ogólnie ... wszystkiego, co złe. Jednak nie zawsze to co złe, rzeczywiście złem jest. Akurat w tym dziele pokazanie obrazu z innej perspektywy okazało się strzałem w dziesiątkę. Mamy kilka obrazów tego, co się dzieje, a czasem nawet tego, co dzieje się w innej przestrzeni (większość wydarzeń ma miejsce we wszechświecie).

              Choć muszę uprzedzić każdego, kto po nią (książkę) sięgnie, że na początku może się trochę pogubić. Akcja prowadzona jest z myślą o całości (tetralogia), dlatego początkowo może wydawać się chaotyczna. Nie powinno to zniechęcić czytelnika, ale... może są tacy, co ich to denerwuje. Poza tym z wszystkich innych zarzutów księga ta zostaje oczyszczona. Tak wiem, chyba troszkę ją idealizuję, ale w końcu raz można napisać recenzję książki, która zachwyca (z tego co się orientuję, to nie tylko mnie).

              Nie wiem, co jeszcze dodać, bo nie umiem określić emocji, jakie wywołuje we mnie to wręcz arcydzieło. Już na widok samej okładki i widocznego na niej nazwiska mi się oczy świecą. Nie chcę zdradzać za wiele z tego co się tam dzieje, a chciałabym, aby jak największa liczba osób zapoznała się z twórczością tej autorki. Nie piszę tu konkretnie o tym tytule, ale są jeszcze inne, równie ciekawe, o tematyce nieanielskiej. Reasumując, zachęcam do czytania polskiej fantastyki.

____________________

       
W końcu napisałam recenzję, która mi się podoba :)
               

sobota, 20 kwietnia 2013

Single - Meredith Goldstein



Nazwa: Single
Autor: Meredith Goldstein
Ilość stron: 238
Data wydania: luty 2012
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Cena: 34,90 zł
Ocena: 5/10


      Na wstępnie chcę zaznaczyć, że książka ta mimo swoich (cóż moim zdaniem...) licznych błędów, wywarła na mnie pozytywne wrażenie - bawiła mnie. Może nie powinnam o niej pisać, ponieważ tego typu książki są nie dla mnie (chyba jestem trochę za młoda). Spodobał mi się pomysł autorki. Ciekawie przedstawiła życie trzydziestolatków i ich losy. Powieść na swój sposób ujmująca i trzymająca w napięciu. Choć osobiście nie zapałam do niej miłością, myślę, że istnieją takie osoby, które ją wielbią.

     
            Powieść pisana jest w ciekawy sposób, jednak mnie trochę męczył. Pani Goldstein chciała nam pokazać obraz oczami tych kilku bohaterów. Gdyby to w umiejętny sposób zrobiła, pewnie byłoby to całkiem oryginalne dzieło. A tak to bohaterowie trochę niedopracowani, sama autorka trochę się gubiła w tym, co pisze (możliwe, że to wina tłumacza, nie chcę wnikać) i do tego można się samemu pogubić. Zagmatwane to trochę, jednak po przeczytaniu książki, w końcu można jakość wszystko sobie poskładać w zgrabną całość.

         Myślę, że zaletą tego "dzieciątka" p. Goldstein jest akcja. Przynajmniej tu można postawić plus. Nie dłuży się, chociaż czasami miałam wrażenie, iż jest pisana na siłę. Mimo to wydarzenia ciekawie się łączą i nie ma niejasności. Czasem jest smutno, a czasem śmiesznie, czyli tak jak w każdej książce, aby dojść do niekiedy względnie szczęśliwego zakończenia trzeba trochę przejść.

            O tej pozycji nie mogę nic więcej napisać, ponieważ dla mnie jest ona "za dorosła", jednak zachęcam do przeczytania, bo można się pośmiać (czasami nawet z teoretycznie sztywnych postaci). Książka ciekawa na jeden może dwa wieczory. Człowiek się z nią za bardzo nie męczy i może się odstresować po ciężkim dniu (jak z większością książek).

   

  Za książkę dziękuję Wydawnictwu M.   

środa, 3 kwietnia 2013

Sztuka uprawiania róż z kolcami - Margaret Dilloway


Nazwa: Sztuka uprawiania róż z kolcami 
Autor: Margaret Dilloway
Liczba stron: 441
Data wydania: luty 2013
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Cena: 34,90zł
Ocena: 7/10

        Łał! To na początek, ponieważ nie spodziewałam się, że opowieść dojrzałej kobiety może mnie tak wciągnąć. Kobieta ta, mianowicie Galilee Garner nie jest żadnym wampirem, wilkołakiem czy co tam sobie jeszcze nie wymyślicie. Ona jest po prostu chora, bo nie ma nerek.  Kiedy przeczytałam kilka stron wydawało mi się, iż nie pasuję do tej książki i nie mam w niej nic do szukania. Jednak przyjęłam zasadę: Okładka jest ważna, lecz nie najważniejsza, przeczytaj – poznasz. Okładka mi przypadła do gustu i stwierdziłam, że mogę się również zmierzyć z treścią. Moim zdaniem, postąpiłam słusznie. Ani się nie obejrzałam i historia Gal pisana piórem pani Dilloway się skończyła, a ja mogłam puścić wodze fantazji jak mogłoby wyglądać życie bohaterów. 

             Wiecie co mi się w powieści najbardziej spodobało? Już wam mówię. Pisarka nie zapominała o tym, że Gal nie jest całkiem zdrowa. Wiem, że istnieją książki, gdzie autor w jednym rozdziale pisze, że bohater jest chory w kolejnym zdrowy, a w innym znowuż jest chory. Doprawdy irytujące.
Inną rzeczą, która przykuła moją uwagę jest Riley oraz inni bohaterowie, z którymi Galilee nie miała lekko, musiała udowodnić swój stosunek do nich. Riley przybyła do ciotki z dnia na dzień, bez uprzedzenia. Przybyła do ciotki, która nie ma swoich dzieci, jest sama, żyje bez kablówki, komórki, nie ma męża, ani psa czy kota, tylko róże (które są jej życiem można powiedzieć). Początkowa góra lodowa między nimi zaczyna szybko topnieć po zaobserwowaniu przez siostrzenicę, że ciotka jest całkiem fajna.

          Często okazuje się, że nie jesteśmy tacy (nie lubię tego słowa) idealni jak nam się wydaje. Mamy swoje racje i ich brak, ale inni powinni nas akceptować takimi, jakimi jesteśmy. Choć nie do końca, powinni nam wytknąć to, co uważają, że powinniśmy zmienić, lecz nie naciskać i nie mówić tego podczas kłótni bądź sprzeczki. Wiem, iż często się tak dzieje (sama mogę być przykładem), dlatego o tym wspominam.

          Kilkoro bohaterów wydawało mi się zbędnych, jednak w miarę zagłębiania się w lekturze okazały się całkiem niecnymi postaciami. Skoro już przy tym jestem, to muszę wspomnieć o delikatnym zarysie wątku miłosnego (moim zdaniem oczywiście), jak dla mnie trochę zbyt subtelny, a niektóre uczucia bohaterów trzeba samemu nazywać. Dla mnie tych uczuć za mało, chociaż od razu wiedziałam, kto z kim będzie i jak będzie wyglądało zakończenie. Motyw ten jest na tyle wysublimowany, że można go porównać do pomieszczenia.   Nie skończonego, są w nim tylko ściany i to nie do końca pomalowane bez mebli, jakby nikt tam nie mieszkał. Jednak sposób zakończenia mi się spodobał i trochę zaskoczył.

         Nie ukrywam, miałam chwilę, kiedy pewnego momentu nie byłam w stanie przewidzieć i mnie wprost zdziwił lub nie pasowało mi coś i dopiero później odkrywałam co. Podobało mi się poznanie tej książki, która mi dała moment oddechu od tej całej mojej (i nie tylko mojej) fantastyki. Doprawdy przyjemne uczucie, choć trochę jestem zdziwiona, że coraz częściej czytam obyczajówki i mi się one podobają. No cóż pewnie to są zalety młodości...

         Kwestią, którą chcę poruszyć jest brak wiary w siebie. Gal na szczęście nie ma z tym problemów. Szkoda, iż pani Dilloway nie raczyła nas oświecić dlaczego tak jest. Zastanawiałam się skąd ta kobieta brała siłę aby wychodzić naprzeciw losowi, który nieźle ją potraktował szczerze mówiąc. Brakuje mi tego trochę, bo dziwnie się czuję mając przed sobą „coś” nie wiedząc z czego to się wzięło.

              Robiąc małe podsumowanie tej książki doszłam do wniosków następujących:
- miejscami akcja niesamowicie się ciągnie i można się nudzić.
- niekiedy myliłam bohaterów, jednak część z nich polubiłam.
- autorka ma ciekawy styl tworzenia postaci i akcji (czasami).
- odnoszę wrażenie, że książka jest na swój sposób psychologiczna.
Na razie tyle wniosków, resztę możecie wyciągnąć sami zapoznając się z tą lekturą.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu M.

piątek, 22 marca 2013

Zamieniona - Amanda Hocking


Tytuł: Zamieniona
Autor: Amanda Hocking
Ilość stron: 303
Data wydania: luty 2012
Wydawnictwo: Amber
Cena: 34,80zł

Ocena: 10/10

       
Książka ta gości u mnie na półce już trochę czasu, lecz ja w dalszym ciągu nie mogę dojść do wniosku, co mnie nakłoniło aby ją kupić. Jednak... nie żałuję tego ani trochę (myślę, że moje zauroczenie ślicznymi okładkami wzięło górę). Bardzo szybko się ją czyta oraz wciąga czytelnika od pierwszych stron (możliwe, że to tylko moje odczucie). Autorka w Polsce niezbyt znana, jednak jej książki i owszem, z każdą kolejną Pani Hocking zyskuje nowych miłośników swoich powieści. Zamieniona otwiera trylogię Trylle... jak na pierwszą jej (trylogii) część, wydaje mi się, że trzyma poziom i zostawia po sobie taki niedosyt oraz chęć na więcej, jaki tego typu książka powinna zostawić...

       W bohaterach od razu się zakochałam mimo, że są trolami, niewiele się różną od ludzi, pokazują swoje oblicze i się tego nie boją, niektóre postacie oczywiście maskują się jak tylko umieją, lecz pisarka w bardzo ciekawy sposób ich ukazała, dzięki czemu możemy się zatracić w lekturze, która swoją fantastyką ujmuje młodych czytelników(mam nadzieję, że nie tylko ich). My, ludzie, często staramy się zatuszować nasze wady, jednak one zawsze wyjdą... prędzej czy później.

    Wendy, nasza główna bohaterka, jest normalną nastolatką (chyab powinnam napisać, że jest młodą kobietą), z kompleksami, wadami i zaletami. Kiedy okazuje się, iż jest królewną, a jej życie nie wygląda jak z bajki nie załamuje się, tylko szuka rozwiązania. Dużo rzeczy wiemy na pewno, bo autorka zostawiła nam mało miejsca na domysły. Zastanawiam się, czy gdyby bohaterom przypisać inne cechy, to byliby dla siebie tak ważni. Myślę, że Pani Amanda chciała nam przekazać jak ważne są relacje międzyludzkie.

     Niektóre elementy akcji mogą wydawać się nie potrzebne, aczkolwiek zazębiają się w sposób, gdzie bez nich całość mogłoby wyglądać jałowo. Na końcu książki zastajemy jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi. Czasami zwrotów akcji możemy się spodziewać, ale one są wykreowane tak, aby były wręcz magiczne (trochę śmieszne to brzmi, ponieważ już samo to, że powieść jest o trolach jest magiczna). Wartka fabuła sprawia, że się nie nudzimy i z szybkością równą światłu czytamy bez wytchnienia. Jednak ja napisałabym więcej opisów, bo momentami ciężko mi było sobie wyobrazić otoczenie, lecz... autorka zrobiła tak, jak uważała.

     Już nie mogę się doczekać kiedy sięgnę po kolejną część, czyli Przywróconą i dowiem się co stało się w królestwie po tym, jak Wendy podjęła bardzo lekkomyślną (moim zdaniem) decyzję, która zakończyła tom pierwszy. Jedną z kilku rzeczy wartych zapamiętania jest walka o własne dobro i dążenie do celu, które sprawiły, że z taką przyjemnością czyta się tę książkę.

     Polecam  tę  pozycję wszystkim, którzy chcą się oderwać od tych  wszystkich  wampirów,  wilkołaków
i czego tam sobie jeszcze nie wymyślicie. Mam nadzieję, że sięgniecie po Zamienioną, bo w tym miesiącu zaniedbałam Was robaczki, więc macie oryginalną opowiastkę rodem z legend o trolach. 

poniedziałek, 11 marca 2013

Tak blisko... - T. Webber

 Nazwa: Tak blisko...
Autor: Tammara Webber
Ilość stron: 336
Data wydania: luty 2013
Wydawnictwo: Jaguar
Cena: 32,90zł
Ocena: 10/10

"Miłość nie jest brakiem logiki
Jest logiką sprawdzoną i udowodnioną
Podgrzaną i wygiętą tak, by wpasowała się
W kontury serca"

    Jak można być jednocześnie tak blisko a zarazem tak daleko drugiej osoby? Autorka w ciekawy sposób opisuje relacje między trzema dorosłymi osobami (o tak! w końcu nie ma tam hot 16), w końcu studentów można (czysto teoretycznie)  uznać za dorosłych. Bardzo wciągająca historia, mimo że pierwsze strony mnie specjalnie nie wciągnęły, cieszę się, iż nie odstawiłam tej książki po kilkunastu kartkach. Biorąc tę powieść do ręki miałam przekonanie, że jest na jeden raz. Aż wstyd się przyznać w jakim byłam błędzie...

    Niegrzeczny mężczyzna i kobieta ze złamanym sercem (dla mnie brzmi to znajomo), choć gdy czytałam opinie o książce zaciekawiła mnie strasznie. Miałam cichą nadzieję, że będzie to ciekawa lektura. Mój nos czytelniczy się sprawdził i dzięki niemu mam na półce wyjątkową pozycję. Bardzo pozytywne zaskoczenie, ponieważ to nie jest w żadnym stopniu fantastyką, ale za to jak wciąga! Mi wystarczyło jedno popołudnie (w końcu cieniutka książeczka, tylko 336 stron) aby zakochać się w bohaterach oraz ich (pozwolę sobie napisać) przygodzie.

     Dość nieoczekiwanie polubiłam wszystkich (oprócz tych negatywnych oczywiście) bohaterów, co mi się rzadko zdarza, ponieważ z reguły mam jakieś "ale" do któregoś. Jacqueline pokazała jaka powinna być kobieta (wydaje mi się, że to w niej najbardziej polubiłam) jej siłę i charakter. Oczywiście nie mogę zapomnieć o uporze w dążeniu do celu. Choć nie jest nam dane bliżej się zaznajomić z Lucasem oraz Landonem możemy domyślić się jacy oni są, lecz nie do końca, ponieważ pani Webber zostawiła sobie duże pole do popisu nie opisując ich z góry i (całe szczęście) nie zrobiła z głównej bohaterki wikipedii. Przyznaję, że do Kennedy'iego nie zapałałam miłością... jednak na swój sposób fajna postać.

        Niezmiernie mi miło stwierdzić, że książka ta udowodniła nam wszystkim (tym co czytali) jak ważna jest bliskość drugiej osoby, nie tylko pod względem fizycznym. Kiedyś wspomniałam, że nasz rynek w chwili obecnej jest przepełniony erotykami (nie czarujmy się), jednak... ta książka pokazuje miłość do drugiej osoby, nie tylko jako seks, ale także zaufanie, którego często nie mamy odwagi okazać. Szukałam powieści, która właśnie w ten sposób przedstawi relacje między dwojgiem ludzi.

    Kolejnym wielkim plusem tego utworu jest akcja, która dzięki szybkiemu tempu potrafi wciągnąć czytelnika do swego nieprzewidywalnego wnętrza. Czytając kartkę po kartce nie byłam w stanie wyobrazić sobie, co stanie się za moment (nawet, gdy do końca książki zostało raptem 20 stron!). Również dzień po przeczytaniu tej przyjemnej lektury, nie byłam w stanie nic innego przeczytać, tylko odtwarzałam w wyobraźni przeczytaną historię.

       Mam sprzeczne uczucia  jedynie do tego, czy autorka dobrze zrobiła tworząc tę książkę jako całkiem osobną całość a nie np. trylogię. Kij ma zawsze dwa końce... z drugiej strony cieszę się, że tak zrobiła, ponieważ ciekawość by mnie, kolokwialnie mówiąc, zżarła. Na chwilę obecną, jedynie kilka autorów (poza panią Kossakowską oczywiście) potrafi tak wiele emocji we mnie wywołać, które po chłodnym przemyśleniu w jednym zdaniu się wykluczają.

        Pani Tammara dołączyła do grona moich ulubionych autorek, więc chciałabym, aby więcej jej powieści ukazało się na polskim rynku. Tą lekturą (moim zdaniem) pokazała, że warto w jej książki zainwestować, ponieważ nie są one jedynie dla nastolatek, które zakochały się w Piędziesięciu Twarzach Greya. 
Zapewne się domyślacie, że polecam tę pozycję wam wszystkim (jeżeli do tej pory jej nie czytaliście). Ciekawa jestem waszych opinii.

__________________

Wiem, pierwsza miała być rec. Siewcy Wiatru, jednak nie umiem o nim napisać nic, co by mnie zadowalało. Przepraszam Was jeszcze raz. 

piątek, 8 marca 2013

Pierwsza współpraca...

Nie będziemy bawić się w zgadywanki. :)
Dziś dostałam e-maila od Pani z Wydawncictwa M. z ofertą współpracy.
Przeżyłam lekki szok, ponieważ nie spodziewałam się, że po kilku tygodniach blogowania dostanę taką propozycję. Szok oczywiście pozytywny! Mam nadzieję, że współpraca będzie owocna.
Dziękuję za zaufanie.

http://www.mwydawnictwo.pl/

__________________

Miała być dziś recenzja "Siewcy Wiatru", jednak powinna pojawić się jutro.(EDIT: niestety wszystko co piszę jest beznadziejne. Myślę, że w ciągu kilku następnych dni się pojawi)
Wszystkim paniom życzę Wszystkiego Najlepszego z okazji Dnia Kobiet (tak, wiem, trochę późno ale liczy się, że jest :D)
Korzystając z okazji, jakie książki dziś dostałyście?
Ja dostałam "Tak blisko..." T. Webber

wtorek, 26 lutego 2013

Nowości w mojej biblioteczce


   Chwilę temu na lubimyczytac.pl znalazłam pewną Olę, która była skłonna mi sprzedać (w całkiem przystępnych cenach) 5 książek pani Kossakowskiej.
  Tę autorkę bardzo lubię (wręcz uwielbiam), dlatego kompletuję utwory wychodzące spod jej pióra. Mam do niej dziwną słabość, lecz to, że pokochałam Daimona Freya (niestety to tylko postać literacka) miało zapewne swój wpływ. Poza tym pisze taką literaturę, która spodoba się każdemu czytelnikowi (ręczę głową :P).
 Obecnie prezentuje wam mój zbiór (jej autorstwa) :
- Ruda sfora
- Pamięć Umarłych. Upiór Południa.
- Czerń. Upiór Południa.
- Czas Mgieł. Upiór Południa
- Siewca Wiatru
- Zbieracz Burz tom 1 (nie ma go na zdjęciu, ponieważ został pożyczony pewnej pani ;))

Dopiero przed momentem zauważyłam, że Upiór Południa nie jest ułożony po kolei. Wybaczcie :)

niedziela, 24 lutego 2013

Mroczny anioł - Eden Maguire


Tytuł: Mroczny anioł
Autorka: Eden Maguire
Data wydania: listopad 2011
Ilość stron: 384
Wydawnictwo: Gola (Mak Verlag GmbH)
Cena: 32,90 zł
Ocena: 2/10

  Kiedy biorę książkę do ręki, mam nadzieję, że jest ona ciekawie napisana, a bohaterowie powieści są w niecodzienny sposób wykreowani. Jeżeli dochodzi do tego ciekawa promocja danej książki, to jesteśmy w domu. Szkoda, że część dzieł literackich najzwyczajniej w świecie (przepraszam) spieprzono  przez nieudolną promocję i niepotrzebne rozbudzenie czytelnika na nietuzinkową lekturę. Czasami pomysł na książkę dobry, lecz wykonanie... cóż niezbyt udane. Nie mam pojęcia kto spartaczył robotę przy "Mrocznym Aniele", autor czy tłumacz. Jedno jest pewne książka do udanych nie należy, jednak... po kolei.

  O książce dowiedziałam się od znajomych, dostałam do przeczytania fragment i stwierdziliśmy, że zapowiada się... fajna. Czekałam na premierę, aby móc ją jak najszybciej dopaść, lecz.... to mnie zgubiło. Świetnie zapowiadająca się powieść, okazała się jednym z największych (proszę o wybaczenie za wyrażenie) gniotów jakie czytałam (a uwierzcie już dużo przeczytałam). Pomysł fajny, okłada w ciekawy sposób wykreowana... na tym kończą się plusy. Naprawdę starałam się dopatrzeć innych pozytywów, jednak nie umiałam.

  Przyznaję wprost, gdy czytałam tę książkę, czułam się jak idiotka, jakby ktoś próbował zrobić sobie jakiś żart (ha ha ha, ale śmieszny). Wszystko było tak zagmatwane, że ciężko było się połapać kto z kim i co z czym. Starałam się przeczytać całą lekturę, jednak... nie jestem na tyle mocna, aby ją skończyć (nie ma to jak droga przez mękę). Zawsze uważałam czytanie jako przyjemność, sposób na odprężenie się. Jednak pani Maguire udowodniła mi, że może być inaczej (a szkoda). Nie wiem czy wszystkie jej książki są takie, jednak ja po jej twórczość, nie mam zamiaru sięgać.

  Ciężko o wyrazistych bohaterów... pod tym względem autorka też się nie postarała. Główna postać wydaje się głupią gąską a postacie drugoplanowe, wcale nie są lepsze. Chciałabym napisać, że ta powieść coś zmieniła we mnie lub wniosła ożywienie, jednak ciężko mi pisać o czymś, czego nie jestem w stanie przeczytać do końca (bardzo przepraszam, ale jeżeli szesnastoletnia bohaterka, cały czas się zachwyca swoim chłopakiem a przerywnikiem w monotonii jest akapit o tym, że się kochali, no to cóż tu więcej powiedzieć?). Tiaaaaa i to jest książka młodzieżowa....
Może więcej nic nie napiszę o bohaterach, bo po prostu nie mam o czym (wybaczcie, powinnam napisać: o kim).

  Niemiłosiernie się nudziłam, przy tym utworze, każdy najmniejszy szmer mnie od niego odrywał i nie mogłam za nic "wpaść" do akcji. Trochę mi jedynie szkoda kasy na tę pozycję, ponieważ mogłam ją (kasę oczywiście) lepiej zainwestować. Jednak za ciekawą okładkę i oryginalny pomysł na książkę dałam taką ocenę. Szkoda, że nie każdy genialny pomysł jest umiejętnie wykorzystany. Podobno jest to pierwsza część trylogii... dobrze, że w Polsce wyszła, tylko ta część.

sobota, 16 lutego 2013

Antygona - Sofokles




Nazwa: Antygona. Lektura z opracowaniem.
Autor: Sofokles
Data wydania: 2007
Ilość stron: 80
Wydawnictwo: GREG
Cena: 3,50 zł
Ocena: 9/10

  Dwa powody dla których sięgnęłam po "Antygonę", to:
- lektura (już) nieobowiązkowa.
- czasami miło się czyta coś, poza fantastyką.
Nie przepadam za mitologią grecką (zresztą rzymską również, jakąkolwiek mitologią w roli uściślenia), jednak uważa się tę lekturę za klasykę. Nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam; są gusta i guściki, sami możemy ocenić dane dzieło literackie oraz mamy prawo do innego zdania. Szczerze przyznam, że ciężko mi się było za nią zabrać, ponieważ nie lubię tego rodzaju literackiego, mianowicie: dramatu. Strasznie się męczę czytając go. Nie wiem czemu tak jest, po prostu tak mam i nic na to nie poradzę, jednak...

  Kilka kluczowych wydarzeń w tej lekturze sprawia, że szybko się ją czyta. Początkowo ciężko mi było ją zrozumieć, jednak po kilkunastu stronach, gdy przełączyłam się na starożytność (tak, tak przełączyłam, ostatnio wybieram czasy współczesne) łatwiej mi się czytało. Książkę ciężko zrozumieć, choć sam tekst pisany przez Sofoklesa (i tłumacza) ma podejrzę 50 stron, jednak jak się wysiliłam, zaczęłam lepiej rozumieć ten utwór.

  Mogę kogoś rozśmieszyć, ale... miejscami lektura przypomniała mi polaków z czasów II Wojny Światowej. Ich walkę o priorytety. Zawsze udowadnialiśmy, że nie wolno nam zabrać wiary i wolności, że pomimo zniknięcia z mapy, (czy wcześniej) germanizacji oraz rusyfikacji zawsze jesteśmy polakami i katolikami. Zawsze udowadnialiśmy, że siłą nie da się nas pokonać. Antygona podobnie walczyła o czystość swojej wiary (mam na myśli odprawienie właściwych obrzędów pogrzebowych). Szkoda, że teraz mamy w sobie (nie tylko ludzie, lecz także część Kościoła) tyle kłamstwa. Nie umiemy prawdziwie wierzyć (przynajmniej większość), pomimo deklarowania się  bycia katolikiem. 

  Kolejnym problemem jest zaślepienie. Czasami ślepi widzą więcej niż my, ludzie, którzy mogą swobodnie posługiwać się zmysłem wzroku. Kreon ukazuje nam się jako tyran, idący po trupach do celu. Lubię złe postacie, jednak... on nie przypadł mi do gustu. Odważę się na ocenę nas, ludzi, każdy z nas jest w pewnym stopniu egoistą. Niektórzy to w sobie lubią, inni nie, a jeszcze inni wcale tego problemu nie dostrzegają. Kreon uważał, że jest najważniejszy i to go zgubiło... dopiero, gdy zaczął tracić ludzi, których kocha, uświadomił sobie swoje postępowanie (nie ukrywajmy, z nami często jest podobnie).

  Miłość obecna jest wszędzie. Myślę, o tym dlatego, ponieważ zastanawiam się ile jesteśmy w stanie zrobić dla drugiej osoby. Może dlatego, że ostatnie strony dramatu, przyniosły mi na myśl historię Romea i Julii oraz cytat pochodzący z Kuroshitsuji:
"To, że nie chcesz zabić miłości twojego życia, nie robi z Ciebie bohatera."
Takie dziwne refleksje mnie naszły. Dla miłości powinno się żyć, nie umierać. Coraz częściej zauważam, iż ludzie bawią się uczuciami innych. Naśmiewając się z innych, uważają się za przysłowiowy pępek świata.

Dlaczego więc tak wysoka ocena? Dlatego, że tragedia ta wywołała refleksję nad samym sobą (konkretnie nad moim charakterem, nie ukrywam, dość ciężkim). Gdybym znajdowała się w takiej samej sytuacji, to z kim bym się utożsamiła? Cały czas próbuję odpowiedzieć sobie na to pytanie. Z Antygoną, która stawia religię nad życie, z Kreonem, który przed oczami ma opinię ludu i wysokie mniemanie o sobie czy może z  Ismeną, rozdartą między prawem a religią lub z Hajmonem broniącym oraz rozumiejącym Antygonę, są przecież jeszcze inni bohaterowie tak różni jednak podobni. Na prawdę ciężko mi znaleźć odpowiedź na to pytanie.

Nie chcę być w tej rec. złośliwa, dlatego jeżeli kogoś uraziłam to przepraszam :)
Gdyby ktoś czytał "Antygonę", to byłabym wdzięczna za wrażenia z lektury.

środa, 13 lutego 2013

Zbuntowana - Veronica Roth



Tytuł: Zbuntowana
Autor: Veronica Roth
Data wydania: październik 2012
Ilość stron: 384
Wydawnictwo: Amber
Cena: 37, 80 zł
                                                 Ocena: 10/10

"Ale pamiętaj, że czasem ludzie, których nękasz, stają się silniejsi, niżbyś chciała."

Czy gdybym stwierdziła, że trylogia "Niezgodna" znajduje się w mojej czołówce najlepszych książek, mogłabym kogoś urazić (jednak zaznaczam w mojej czołówce). Opinie na temat tej serii są różne, pomimo wątku miłosnego pani Roth nie zapomina poświęceniu własnej wygody dla dobra drugiej połówki.Cieszę się, że miałam okazję zapoznać się z tymi książkami. Uważam, że książka zasługuje na najwyższą notę, dlatego tak ją oceniłam a nie inaczej.

Tak, jak wyżej wspomniany cytat, moim zdaniem jest bardzo prawdziwy o tyle, że zmienia moją mentalność (tzn. tylko jej część). Autorce udało się zebrać w jednym zdaniu to, czego ja nie umiałam nazwać. Kolejne przygody Tris i Cztery (pseudonim bohatera) pokazują, że ten cytat jest jak najbardziej odpowiedni na nazwanie ich przygód. Nareszcie trafiła się książka, która wyróżnia się wśród swojego gatunku.

Gdy ją czytałam dosłownie wyłączałam się ze świata, nic nie widziałam i nic nie słyszałam poza moją wyobraźnią. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ w chwili obecnej rynek książkowy wypełnia się erotykami, które powiedzmy sobie szczerze nie są na tyle prawdziwe, aby pokazać piękno zaufania i wręcz egoistycznego strachu przed stratą drugiej osoby ( jednak nie czytuję erotyków, więc inni mogą się ze mną nie zgodzić. Wcale mnie to nie dziwi). Głównie, gdy przeczytam tak poruszającą książkę ciężko mi pisać, teraz jest inaczej i nie umiem tego wytłumaczyć.

Główni bohaterowie się zmienili. Stali się bardziej egoistyczni pod względem pojęcia miłości do ukachanej/go. Odniosłam wrażenie, że czują wręcz nieustającą obawę utraty kogoś do kochania. Możliwe, iż znalazłabym się w podobnej sytuacji panicznie bałabym się, że stracę jedyną osobę, na której mi zależy (nie jestem w takiej sytuacji, więc ciężko mi powiedzieć jakbym się zachowywała). Jednak Tris podejmuje decyzje, których konsekwencje przyjmuje (bądź też niezupełnie) z podniesioną głową. Każdy nasz czyn wywołuje konsekwencje, tak wiem nic nowego, jednak tutaj nie są one opisane epizodycznie. W związku Tris+Cztery to on jest tym, który w większości wypadków zachowuje trzeźwy umysł. Spodobał mi się ten pomysł, ponieważ w większości książek to dziewczyny go mają i udają, że są głupie i naiwne.

Bohaterowie drugoplanowi jak i epizodyczni, stali się bardziej charakterni. Na to należy zwrócić uwagę, ponieważ, aby móc wybaczyć komuś zabójstwo (nawet w obronie własnej) ukochanej osoby nie jest łatwe, dlatego Christina mnie tym mocno zaskoczyła i w moich oczach urosła bardzo wysoko ( nie jestem w stanie wyobrazić sobie takiej sytuacji ze mną w roli głównej).

Akcja bardzo dynamiczna, co zresztą widać w pierwszym tomie. Jednak tutaj pojawiają się takie zwroty akcji, że mam wrażenie, jakbym czytała dwie różne książki a nie jedną i to w dodatku młodzieżową. Postacie są opisane w ten sposób, że akcja jest  przejrzysta. Nie ma niedokończonych zdań i pytań bez odpowiedzi (lub naprowadzenia na nią). Czytałam tę książkę kolejny raz... dalej jestem w szoku. Nie umiem zacząć czytać kolejnej książki, ponieważ dalej żyję w świecie tej.

Analizując jeszcze raz dochodzę do wniosku, że...  w moim wypadku pojawia się lekki minus za polską okładkę, więcej negatywów nie znalazłam. Książka idealna jak dla mnie i mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę miała okazję do niej wrócić, ponieważ jest dobrą "szkołą", aby zmienić patrzenie na świat i na samego siebie.

sobota, 9 lutego 2013

Niezgodna - Veronica Roth


Tytuł: Niezgodna
Autorka: Veronica Roth
Rok wydania: marzec 2012
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Amber
Cena: 37,80 zł
Ocena: 9/10

 Czy to, że od początku ludzie oczekują, iż poniesiemy porażkę oznacza, że tak będzie? Bohaterka książki wraz z pomocą przyjaciół i Cztery (pseudonim bohatera) pokazuje, że jednak nie. Mimo  przeciwności   losu  można   udowodnić  swoją   siłę i odwagę nie tylko sobie, lecz także innym, które w nas nie wierzyły. Książka, jak na swój gatunek, jest bardzo fajna, jednak... nie przemawia do mnie w stu procentach. Prawdą jest, że nie ocenia się książki po okładce, ale... gdyby wydawca zdecydował się na pozostawienie oryginalnej okładki, książka zyskałaby nie wątpliwie na atrakcyjności. Chybionym pomysłem wydaje się przywoływanie (ach, ta promocja) innego bestsellera na okładce, gdyż inteligentny czytelnik takie podobieństwo w tym przypadku "Igrzysk śmierci" zauważy (wydawco zaufaj czytelnikowi, pozwól mu na własną opinię). Nie powinno ono być narzucone z góry, przez wydawnictwo.

Zarówno postaci główne jak i te epizodyczne, występujące w książce, są całkiem ciekawe. Szczególnie odpowiada mi sposób prowadzenia głównej bohaterki - Tris, postać bardzo fajna. Nie ma beznadziejnych cech charakteru czy nie jest naiwną dziewczyną. Podejmuje decyzje, których ponosi konsekwencje nie udając głupiej czy nieświadomej, głównie dlatego ją polubiłam. Cztery również przypadł mi do gustu, szczególnie swoimi zachowaniami w różnych sytuacjach. Autorka książki ukazuje zarówno ich słabe jak i mocne strony, co sprawia, że łatwiej wczuć się w rolę obserwatora.

Akcja całkiem żywa. Jak na debiut literacki, to pani Roth spisała się bardzo dobrze. Czasami jednak miałam wrażenie, że jest za dużo opisów, jednak w innym miejscu było ich za mało. Całość jednak jest  w ciekawy sposób napisana. Szybko się czyta i się nie nudzi. Zaraz po odłożeniu pierwszej części nadchodzi ochota na drugą. Pomimo wszystko polubiłam pióro pisarki i z niecierpliwością czekam na ostatnią część "Niezgodnej". Książka jest typowo młodzieżowa, lecz odpowiednia zarówno dla dziewczyn jak i chłopców.

Pomysł na książkę ciekawy, idąc za tropem okładki ciężko mi porównać "Niezgodną" do "Igrzyk Śwmierci", ponieważ nie miałam okazji ich przeczytać, mam nadzieję, że jednak będę mogła. Spodobała mi się wciągająca fabuła i naturalność postaci, mimo, że nie wszystkie były tak wykreowane jak bohaterowie. Tris zachowuje się tak, jak normalna dziewczyna, a Cztery nie robi z siebie boga czy gwiazdy. Otwarcie przyznaję, że cieszę się z możliwości przeczytania tej książki, która w pewien sposób do mnie pasuje i mi się podoba.

czwartek, 31 stycznia 2013

Istoty Ciemności - Kami Garcia & Margaret Stohl



Tytuł: Istoty Ciemności
Autorki: Kami Garcia & Margaret Stohl
Rok wydania: maj 2011

 Liczba stron: 496
Wydawnictwo: Łyński Kamień

 Cena: 39,90 zł
Ocena: 10/10


 Nie ulega wątpliwości, że zakochałam się w stylu autorek. "Istoty ciemności"... nazwa trochę dziwna, trochę mroczna, może lekko gotycka? Do tego okładka na której są schody, dominuje czerń i szarość... Lubię to co dziwne. Początkowo mnie trochę nudziła ta książka, dlatego ktoś może się dziwić dlaczego tak wysoko ją oceniłam. Teraz dochodzę do wniosku, że po prostu za wcześnie się za nią wzięłam. Mimo że autorki pisały we współczesnym języku, nie łatwo było zrozumieć tę książkę. Rodzi się pytanie: kto powinien przeczytać "Istoty Ciemności"?
Każdy kto lubi nietuzinkową lekturę.

  Ethan się zmienił, stał się bardziej emocjonalny. Autorki ukazały, że życie nie polega tylko na tym, aby zadowalać ukochaną osobę, lecz aby ją rozumieć i kochać taką, jaka jest. Bohater walczy o Lenę, jednak ona jest nie ugięta. Stawia życie i bezpieczeństwo Ethana nad swoje i cały czas ma wyrzuty sumienia z powodu Macona. Jest to ciekawa "walka" między nimi. Lena nie pozwala uczestniczyć swojemu chłopakowi w swoim życiu, jednak on zawsze znajduje sposób, aby w nim być i nie odpuszcza.

 Gdy się czyta książkę, akcja z kartki na kartkę nabiera tempa. Nieoczekiwane zwroty akcji sprawiają, że książka strasznie wciąga. Czasami odnosiłam wrażenie, że to film ... a nie książka Najbardziej polubiłam postacie niepozorne, które początkowo z "szarych myszek", nagle przeobrażają się w barwne postacie, które robią lekkie zamieszanie bądź pomagają bohaterom. Jeszcze trochę o końcu książki, nie bardzo mnie zdziwił, jednak sposób, w jaki został napisany sprawia, że z przyjemnością się go czyta. Dodam jeszcze, że wyjdzie wiele spraw, które zadziwią każdego.

  Teraz ktoś może przeżyć szok. Ta książka jest trudną lekturą, jednak ostatnio głównie takie czytam, mam tu na myśli np. "Draculę" B. Stokera. Pomimo różnej tematyki, mają one przynajmniej jedną wspólną cechę: trudność rozumienia. Przeczytać je można szybko,  ale... w jakim stopniu będziemy je rozumieć? Myślę, że w niewielkim, ponieważ nie są to książki na jeden czy dwa dni. Nie wiem jak inni czytelnicy, jednak dla mnie liczy się jakość a nie ilość, dlatego wolę przeczytać mniej a więcej rozumieć niż odwrotnie. Preferuję książki, które zmuszają mnie do intelektualnego (dodam) wysiłku. Teraz naprawdę ciężko takie dzieła znaleźć, dlatego bardzo się cieszę, że miałam okazję przeczytać "Istoty Ciemności".

Więcej chyba nic nie mogę dodać. Książka wymagająca i z charakterem. Pokazuje zarówno mocne jak i słabe strony ludzi i Obdarzonych. Myślę, że nikogo nie wystraszyłam tą recenzją i z chęcią sięgnie po tę książkę. Mam nadzieję, że "Istoty chaosu", trzecia część tetralogii Kroniki Obdarzonych mnie nie zawiedzie i będą mogła wystawić kolejną recenzję o wspaniałej książce.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Ciężko...

Przepraszam, jeżeli ktoś czeka na recenzje, to muszę na chwilę odstawić czytanie książek. Mam bardzo dużo nauki ostatnio  i nie jestem w stanie się z wszystkim wyrobić.-,-
Mam nadzieję, że od przyszłego tygodnia będzie lepiej i będę miała więcej wolnego czasu. Jeszcze raz przepraszam i obiecuję poprawę ;)

środa, 23 stycznia 2013

Po pierwsze dla pieniędzy - Janet Evanovich


Tytuł: Jak upolować faceta po pierwsze dla pieniędzy
Autorka: Janet Evanovich
Rok wydania: marzec 2012
Liczba stron: 343
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Cena: 34,90 zł
Ocena: 9/10

  Nie czytuję literatury sensacyjnej jednak... zaintrygował mnie tytuł tej książki, więc postanowiłam, że ją przeczytam. Dodam, że wydawnictwo mnie nie zawiodło, dlatego bez większych oporów sięgnęłam po tę książkę. I to był strzał w dziesiątkę.  Bardzo kolorowa książka i jak najbardziej ciekawa. 

 Bez zastanowienia mogę polecić ją każdemu. Pomimo tego, że jest to literatura sensacyjna, miejscami miałam wrażenie, że czytam komedię i to nie byle jaką. Autorka wprowadziła takie historie, że nie sposób się nudzić. Co chwilę się coś działo, mimo tego"dziania" nie sposób się zgubić.

 Gdy wzięłam tę książkę do ręki, nie wiedziałam, że to jest seria o Stephanie Plum. Mam nadzieję, iż będę miała w najbliższym czasie dostęp do kolejnych części. Fabuła jest tak wciągająca, że ciężko się zorientować, kiedy książka się kończy. Bardzo lubię takie książki, ponieważ od początku mi się podoba a nie muszę przeczytać 100 stron, by stwierdzić, że książka jest wciągająca.

 Główni bohaterowie są w ciekawy sposób opisani. Każdy z bohaterów jest na tyle wyrazisty, że nie sposób pomylić go z inną postacią. Spodobał mi się Morelli, bardzo przebiegła osobowość, jako ten tytułowy facet potrafi zmieniać się w zależności od sytuacji i okoliczności, jak podejrzewam każdy z nas. Kiedy nam coś potrzeba jesteśmy mili a kiedy nie, to mamy wszystko w głębokim poważaniu. Naprawdę polubiłam go.

 Kunszt autorki sprawia, że wszystkie sytuacje, jakie miały miejsce wynikały same z siebie, nic nie było naciągane lub pisane "na siłę". Jak wcześniej wspomniałam, nie mogłam się przestać śmiać, kiedy autorka wprowadzała w akcję, jakieś historyjki z życia Steph kiedy była młodsza. Najbardziej się uśmiałam, jak przeczytałam fragment, kiedy się bawiła z Morellim, jako dziecko.

 Chyba niewiele więcej mogę dodać, książka sama siebie promuje. Jest całe mnóstwo przymiotników jakie mogą ją opisać, jednak myślę, że po prostu tą książkę trzeba wziąć do ręki i samemu się przekonać jaka ona jest. Polecam ją nie tylko dziewczynom, ale również chłopakom. Myślę, że są momenty, które się wam spodobają i z których się uśmiejecie. Inną opinię mógłby wyrazić krytyk literacki, jednak ja uważam, że książka jest dobra.

EDYCJA: Dziękuję za pomoc mojej nauczycielce od j. polskiego, która po przeczytaniu recenzji zwróciła uwagę na błędy, które mam możliwość poprawić. :)

sobota, 19 stycznia 2013

Anielska - Cynthia Hand


Tytuł: Anielska
Autorka: Cynthia Hand
Rok wyd.: marzec 2012
Liczba stron: 334
Wydawnictwo: Amber
Cena: 37,80 zł
Ocena: 8/10

 Zastanawiałam się, co napisać i dalej nie mogę sformułować myśli, dotyczących tej książki. Między nią a "Nieziemską" jest przepaść, ponieważ "Anielska" o głowę bije swoją poprzedniczkę. Dużo lepiej napisana i główni bohaterowie bardziej wyraziści, jednak o tym za chwilę.

 Pierwsze co rzuca się w oczy to jest fakt, że Clara jest dojrzalsza, choć nie tak bardzo jakby się chciało. Podejmuje decyzje, które zadziwiają i jej wybory nie do końca są trafne. Bardzo miło się czytało, części mające związek z Christianem, bo przestał być opisywany jako bóg. Stał się bardziej normalny. Wracając do Clary chciałabym zaznaczyć, iż staje ona przed dużymi wyzwaniami, którym nie każdy dałby radę. Myślę, że stała się bardziej znośna, ponieważ w "Nieziemskiej" mnie lekko denerwowała swoim dziecinnym zachowaniem. Dobrze, że autorka w akcję wprowadziła problemy życia codziennego.

 W tej części dużo więcej się dzieje. Pojawiają się zwroty akcji, których nikt się nie spodziewał. Jednak warto było po tą część sięgnąć, pomimo tego, że pozostawia ona więcej pytań niż odpowiedzi. Z niecierpliwością czekam na ostatnią część, która za granicą ma się ukazać 22 stycznia br.
Ciekawa jestem jak potoczy się historia bohaterów. Cieszę się , ponieważ  nie zawiodłam się na tej części i mam nadzieję, że nie tylko ja tak sądzę.

 Mimo przemiany bohaterów, w dalszym ciągu uważam, że minusem jest ich zbyt mała wyrazistość. Szkoda. Uważam, że wtedy powstałaby lepsza książka, choć ta nie jest zła. Jedyną z kilku dość wyrazistych postaci jest Samjaza, Jeffrey oraz Tucker. Clara jest trochę jak taka dziewczyna, która nie chce nikomu nic zrobić, zbyt delikatna.

 Jak już wcześniej wspomniałam czekam na zwieńczenie trylogii i mam nadzieję, że za niedługo się ukaże w Polsce. Patrząc na plusy i minusy książki, jednak miło mi stwierdzić, że warto było ją przeczytać. Fajna opowieść, szczegółowo opisana, dzięki czemu możemy poczuć się jakbyśmy tam byli. Jak na początkująca pisarkę pani Hand bardzo dobrze się spisała.