Nazwa: Wampiry z Morganville. Księga 1
Autor: Rachel Caine
Data wydania: sierpień 2011
Ilość stron: 520
Wydawnictwo: Amber
Cena: 37, 80 zł
Ocena: 8/10
Gdy byłam w bibliotece i kolejny raz przechodziłam obok regału z serią Wampiry z Morganville, coraz większą ochotę miałam aby zapoznać się z nią. Nie myśląc długo pożyczyłam ją i bardzo szybko przekonałam się, że dobrze zrobiłam. Już od pierwszych stron ta historia mnie pochłonęła, a odkrywając kolejne tajemnice Morganville coraz bardziej zakochiwałam się w tej serii. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że nie mogę się od niej (książki) oderwać. Gdy skończę jedną księgę i natychmiast chcę przeczytać kolejną, a jakby tego było mało nic się poza tymi książkami nie liczy (oczywiście gdy mam je w ręku) ...
Nie chcąc tu obrażać nikogo odczuć, ujmę to w delikatny sposób. Powieść nie należy do pseudowampirycznych (nie będę tu wymieniać tytułów), także powinna się spodobać tym, co lubią te klimaty, a jeszcze nie spotkali się z tą serią. Ach i jeszcze ważna rzecz, autorka zrezygnowała z beznadziejnego połączenia tzn. główna bohaterka + wampir = miłość po grób (w przypadku wampira niezbyt trafny ten grób). Claire ma oddychającego chłopaka, więc tutaj jestem wręcz zachwycona takim rozwojem wydarzeń. Każda postać jest inna, lecz łączy je mimo wszystko przyjaźń (a niektórych coś więcej). Sprawdza się tu powiedzenie: przeciwieństwa się przyciągają.
Bardzo podoba mi się akcja. Dużo się dzieje, jednak Pani Caine daje nam możliwość odpoczynku (względnego), szczególne po większych wydarzeniach, dlatego nie ma się wrażenia, że wszystko pogrążone jest w chaosie. Również język, którym się posługuje autorka jest dobry. Nie ma w nim slangu, więc rozmowy między bohaterami fajnie się czyta. Kolejną pozytywną rzeczą w tej lekturze jest układ panujący w Morganville. Podoba mi się, ponieważ można coś w nim zamieszać, a gdyby było normalnie, byłoby... nudno.
Napiszę szczerze, powieść jak na swój gatunek zrobiła na mnie wrażenie. Myślałam, iż przeszłam już fazę zauroczenia wampirami, a jednak zdziwiłam się czytając Wampiry z Morganville, bo tak mnie pochłaniają, że nie jestem w stanie się opierać i pierwsze co czytam po przyjściu z biblioteki to właśnie to. Przerobiłam nie tylko Draculę, ale także Czystą Krew, Pamiętniki Wampirów jak i Dom Nocy, a nic mnie tak nie wciągło jak ta seria.
Dodam jeszcze, że wcześniej czytałam Wyklętą i... nie myślałam, iż przeczytam jeszcze jakąś książkę tej autorki, na szczęście dla mnie sięgnęłam po Wampiry z Morganville, więc moje odczucia co do Pani Caine się zmieniły. Strasznie ją (pisarkę) polubiłam.
Nie chcąc tu obrażać nikogo odczuć, ujmę to w delikatny sposób. Powieść nie należy do pseudowampirycznych (nie będę tu wymieniać tytułów), także powinna się spodobać tym, co lubią te klimaty, a jeszcze nie spotkali się z tą serią. Ach i jeszcze ważna rzecz, autorka zrezygnowała z beznadziejnego połączenia tzn. główna bohaterka + wampir = miłość po grób (w przypadku wampira niezbyt trafny ten grób). Claire ma oddychającego chłopaka, więc tutaj jestem wręcz zachwycona takim rozwojem wydarzeń. Każda postać jest inna, lecz łączy je mimo wszystko przyjaźń (a niektórych coś więcej). Sprawdza się tu powiedzenie: przeciwieństwa się przyciągają.
Bardzo podoba mi się akcja. Dużo się dzieje, jednak Pani Caine daje nam możliwość odpoczynku (względnego), szczególne po większych wydarzeniach, dlatego nie ma się wrażenia, że wszystko pogrążone jest w chaosie. Również język, którym się posługuje autorka jest dobry. Nie ma w nim slangu, więc rozmowy między bohaterami fajnie się czyta. Kolejną pozytywną rzeczą w tej lekturze jest układ panujący w Morganville. Podoba mi się, ponieważ można coś w nim zamieszać, a gdyby było normalnie, byłoby... nudno.
Napiszę szczerze, powieść jak na swój gatunek zrobiła na mnie wrażenie. Myślałam, iż przeszłam już fazę zauroczenia wampirami, a jednak zdziwiłam się czytając Wampiry z Morganville, bo tak mnie pochłaniają, że nie jestem w stanie się opierać i pierwsze co czytam po przyjściu z biblioteki to właśnie to. Przerobiłam nie tylko Draculę, ale także Czystą Krew, Pamiętniki Wampirów jak i Dom Nocy, a nic mnie tak nie wciągło jak ta seria.
Dodam jeszcze, że wcześniej czytałam Wyklętą i... nie myślałam, iż przeczytam jeszcze jakąś książkę tej autorki, na szczęście dla mnie sięgnęłam po Wampiry z Morganville, więc moje odczucia co do Pani Caine się zmieniły. Strasznie ją (pisarkę) polubiłam.